13 kwietnia miałem 6 lat, 78 lat temu o godz 8 rano pociąg z dwoma lokomotywami, około 60 wagonów pędził w stronę Kazachstanu.Mama płakała, nerwy puściły. Do tej pory przed wrogiem była dumna i wyniosła. Halinka lat 14 słała na pryczy posłanie, ja w raz innymi dziećmi tłoczyłem się przy małym okratowanym okienku, Pamiętam harmider jaki panował w wagonie i rytmiczny stukot kół na szynach, który towarzyszył przez całe 2 tygodnie tułaczki. Nie odczuwałem tragizmu tej chwili. Bliskość matki i siostry dawały poczucie bezpieczeństwa.
Tylko nadzieja wszystkich Sybiraków podtrzymywała na duchu, nadzieja na powrót do ukochanej Ojczyzny. Nadzieja i wiara w to, że Dobry Bóg uwolni nas
z tej łez doliny nędzy i rozpaczy .
Przed wywózką w nocy rewizja, znaleźli teczkę z dokumentami Dziadka. Czego wy szukacie-zapytała mama. Wskazał na teczkę, w której były m. innymi dokumenty rodzinne z pieczęciami lakowymi i wstążkami, drzewo genealogiczna na pergaminie. Szukamy broni i dolarów-dodał. Tak, ten rozgardiasz, książki na podłodze uprzednio wytrzepane, ten obraz niecodzienny naszego domu do dziś pamiętam.
piątek, 13 kwietnia 2018
środa, 4 kwietnia 2018
WSPOMNIENIA WIELKANOCNE
SYBIR W okresie 6 letnim naszego wygnania moment największego chłodu i głodu, łachmany zamiast cieplej odzieży, ciała wychudzone schorowane blade twarze, żywe trupy tylko oczy oznaka istniejącego jeszcze życia. Tylko nadzieja i wspomnienia syciły i ogrzewały pierwsze zwiastuny wiosny
REZUREKCYJNE DZWONY Wiersz Anny Rudawcowej, Sybiraczki
REZUREKCYJNE DZWONY Wiersz Anny Rudawcowej, Sybiraczki
Zaszumiał wiatr w burzanach, het, na stepie,
Załkały w czarnym niebie gwiazd miliony.
O, cicho! Milczcie! Chcę usłyszeć lepiej,
Jak grają dziś rezurekcyjne dzwony.W proch się rozpada godzin złych trucizna
I dni pokrytych głodem niby pleśnią.
W mym sercu Bóg zmartwychwstał - i Ojczyzna
W rezurekcyjnych dzwonów srebrnej pieśni.
Zapomnieć chcę o obcej wstrętnej norze,
O okrucieństwach ludzkich i podłości...
O, naucz mnie Ty - zmartwychwstały Boże -
Jak żyć w niewoli i jak żyć najprościej.
O, naucz mnie przebaczać wszystkim wrogom,
O, naucz mnie pokory dobry Chryste
I w moje serce wlej nadzieję błogą,
Że zmartwychwstanę tak, jak Tyś zmartwychwstał!
Na skrzydłach wiatru ponad kraj czerwony,
Co krwi szkarłatem niebo zarumienił,
Przenoszą mi rezurekcyjne dzwony
Ojczyzny chorej smutne pozdrowienie.
Najdroższe słowa w ukochanej mowie,
Kwitnących w duszy wspomnień wonne brzemię...
O, grajcie dzwony! Nieście słodki powiew
Dalekich pól, dalekiej Polskiej Ziemi!
A w Polsce, gdy w kościele przepełnionym
Procesja ruszy, smutny tłum powstanie -
Zagrajcie im Rezurekcyjne Dzwony,
Zagrajcie pieśń o dzikim Kazachstanie.
O ludziach skutych bółem i żałobą,
O głodnych dzieciach niech usłyszy kościół
I niech usłyszy Bóg, co powstał z grobu,
Jak my pragniemy cudu i wolności!
Sybir, Wielkanoc 1941 rok
O, cicho! Milczcie! Chcę usłyszeć lepiej,
Jak grają dziś rezurekcyjne dzwony.W proch się rozpada godzin złych trucizna
I dni pokrytych głodem niby pleśnią.
W mym sercu Bóg zmartwychwstał - i Ojczyzna
W rezurekcyjnych dzwonów srebrnej pieśni.
Zapomnieć chcę o obcej wstrętnej norze,
O okrucieństwach ludzkich i podłości...
O, naucz mnie Ty - zmartwychwstały Boże -
Jak żyć w niewoli i jak żyć najprościej.
O, naucz mnie przebaczać wszystkim wrogom,
O, naucz mnie pokory dobry Chryste
I w moje serce wlej nadzieję błogą,
Że zmartwychwstanę tak, jak Tyś zmartwychwstał!
Na skrzydłach wiatru ponad kraj czerwony,
Co krwi szkarłatem niebo zarumienił,
Przenoszą mi rezurekcyjne dzwony
Ojczyzny chorej smutne pozdrowienie.
Najdroższe słowa w ukochanej mowie,
Kwitnących w duszy wspomnień wonne brzemię...
O, grajcie dzwony! Nieście słodki powiew
Dalekich pól, dalekiej Polskiej Ziemi!
A w Polsce, gdy w kościele przepełnionym
Procesja ruszy, smutny tłum powstanie -
Zagrajcie im Rezurekcyjne Dzwony,
Zagrajcie pieśń o dzikim Kazachstanie.
O ludziach skutych bółem i żałobą,
O głodnych dzieciach niech usłyszy kościół
I niech usłyszy Bóg, co powstał z grobu,
Jak my pragniemy cudu i wolności!
Sybir, Wielkanoc 1941 rok
niedziela, 1 kwietnia 2018
WIELKI PIĄTEK
WIELKI PIĄTEK
Słońce - gorąca monstrancja
z zamkniętym wewnątrz
wiecznie żywym krążkiem ziemi,
pulsującym bólem i krwią człowieczą,
Wzniesiona rękami Boga
na najwyższy ołtarz chmur,
okryła się fioletem mgły.
Sześcioskrzydły cherubin zgasił dmuchnięciem
świece gwiazd w przewróconych lichtarzach promieni
i ukląkł ciszą w niebiosach.
Nad światem rozpięte cierpienie Golgoty
ramionami krzyża
objęło całą ludzkość.
Idzie drogą procesja wielkopiątkowa -
w alabastrowych naczyniach niesie oleje pachnące -
dar pokutującej grzesznicy.
Niesie cierniową koronę,
gąbkę nasiąkłą octem i żółcią.
Ludzie stoją na chodnikach i patrzą:
jedni śmieją się i pokazują palcami,
inni - płaczą.
Pluje Judasz srebrnikami zdrady,
Piotr płaszczem tchórzliwie zasłania twarz,
a pod murem chyłkiem przesuwa się cień Nikodema.
Młotki stukają jak serca, serca jak młotki
twardo i mocno wbijają gwoździe
w żywe ciało własnego zbawienia.
Krzyż przerażony cofa ramiona,
pochyla się, krzyczy: "nie zabijaj!"
Nikt nie słyszy, bo serca stukają
jak żelazne młotki - ciężko i twardo.
Z rozbitego naczynia wylały się wonne oleje
i wsiąkły w przydrożny pył.
Idzie procesja wielkopiątkowa
i niesie już tylko żółć i ocet,
Cierpienie i serca -
narzędzie mordu, którymi zabito
Człowieka i Boga.
WIELKI PIĄTEK
WIELKI PIĄTEK
Słońce - gorąca monstrancja
z zamkniętym wewnątrz
wiecznie żywym krążkiem ziemi,
pulsującym bólem i krwią człowieczą,
Wzniesiona rękami Boga
na najwyższy ołtarz chmur,
okryła się fioletem mgły.
Sześcioskrzydły cherubin zgasił dmuchnięciem
świece gwiazd w przewróconych lichtarzach promieni
i ukląkł ciszą w niebiosach.
Nad światem rozpięte cierpienie Golgoty
ramionami krzyża
objęło całą ludzkość.
Idzie drogą procesja wielkopiątkowa -
w alabastrowych naczyniach niesie oleje pachnące -
dar pokutującej grzesznicy.
Niesie cierniową koronę,
gąbkę nasiąkłą octem i żółcią.
Ludzie stoją na chodnikach i patrzą:
jedni śmieją się i pokazują palcami,
inni - płaczą.
Pluje Judasz srebrnikami zdrady,
Piotr płaszczem tchórzliwie zasłania twarz,
a pod murem chyłkiem przesuwa się cień Nikodema.
Młotki stukają jak serca, serca jak młotki
twardo i mocno wbijają gwoździe
w żywe ciało własnego zbawienia.
Krzyż przerażony cofa ramiona,
pochyla się, krzyczy: "nie zabijaj!"
Nikt nie słyszy, bo serca stukają
jak żelazne młotki - ciężko i twardo.
Z rozbitego naczynia wylały się wonne oleje
i wsiąkły w przydrożny pył.
Idzie procesja wielkopiątkowa
i niesie już tylko żółć i ocet,
Cierpienie i serca -
narzędzie mordu, którymi zabito
Człowieka i Boga.
ANNA RUDAWCOWA
Słońce - gorąca monstrancja
z zamkniętym wewnątrz
wiecznie żywym krążkiem ziemi,
pulsującym bólem i krwią człowieczą,
Wzniesiona rękami Boga
na najwyższy ołtarz chmur,
okryła się fioletem mgły.
Sześcioskrzydły cherubin zgasił dmuchnięciem
świece gwiazd w przewróconych lichtarzach promieni
i ukląkł ciszą w niebiosach.
Nad światem rozpięte cierpienie Golgoty
ramionami krzyża
objęło całą ludzkość.
Idzie drogą procesja wielkopiątkowa -
w alabastrowych naczyniach niesie oleje pachnące -
dar pokutującej grzesznicy.
Niesie cierniową koronę,
gąbkę nasiąkłą octem i żółcią.
Ludzie stoją na chodnikach i patrzą:
jedni śmieją się i pokazują palcami,
inni - płaczą.
Pluje Judasz srebrnikami zdrady,
Piotr płaszczem tchórzliwie zasłania twarz,
a pod murem chyłkiem przesuwa się cień Nikodema.
Młotki stukają jak serca, serca jak młotki
twardo i mocno wbijają gwoździe
w żywe ciało własnego zbawienia.
Krzyż przerażony cofa ramiona,
pochyla się, krzyczy: "nie zabijaj!"
Nikt nie słyszy, bo serca stukają
jak żelazne młotki - ciężko i twardo.
Z rozbitego naczynia wylały się wonne oleje
i wsiąkły w przydrożny pył.
Idzie procesja wielkopiątkowa
i niesie już tylko żółć i ocet,
Cierpienie i serca -
narzędzie mordu, którymi zabito
Człowieka i Boga.
ANNA RUDAWCOWA
ŚWIĘCONE JESZCZE SMACZNIEJSZE
WIELKA SOBOTA GODZINA 12
Zaroiło się na ulicach miasta od Polaków idących do kościoła na święcenie wielkanocnych smakowitości. Niczego nie brakowało w koszyczkach pięknie udekorowanych. To jeden z najpiękniejszych polskich zwyczajów.Smacznego!
Zaroiło się na ulicach miasta od Polaków idących do kościoła na święcenie wielkanocnych smakowitości. Niczego nie brakowało w koszyczkach pięknie udekorowanych. To jeden z najpiękniejszych polskich zwyczajów.Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)