Moje dzieciństwo, to dzieciństwo dziecka wojny
i wojennej zawieruchy. Z dobrobytu i dostatku,
niespodziewanie stałem się nędzarzem głodnym, gołym i bosym, dzieckiem
syberyjskich stepów. Wygnanie na Sybir to koszmarny sen, który wprawdzie minął
jak każdy sen, ale niechętnie się
do niego wraca wspomnieniami. Los pozwolił mi wrócić do
kraju. Nie zostałem tam, w tej zamarzniętej ziemi, dzięki silnej woli i
ciężkiej pracy mojej matki. Skąd ta wątła i słaba kobieta, poetka z dwojgiem
dzieci brała siły do ciężkiej fizycznej pracy o głodzie
i chłodzie?
Po powrocie do Polski długo szukałem swego miejsca na
ziemi. Nauka, jedna, druga, trzecia szkoła, złe warunki materialne nie
sprzyjały zdobywaniu wiedzy. W końcu rozsądek i potrzeba stabilizacji
zwyciężyły. Zdobyłem zawód farmaceuty, a w konsekwencji pracę w aptece. Potem
pracowałem jako chemik w Instytucie Chemii Nieorganicznej.
Wypadek przy pracy, zatrucie parami rtęci szpital, dwa razy odrtęcianie zatrutego organizmu i w rezultacie renta na skutek choroby zawodowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz