KRÓLOWA SYBIRU Anna Rudawcowa
Twórczość Sybirska, to nie jest górnolotna poezja.
Dokument bez wydumanych skojarzeń.
Już w Dorpackiej szkole średniej pisała sztuki teatralne,
które były odgrywane przez szkolny zespół teatralny. Jako autorka odgrywała w
nich jedną z głównych ról, będąc jednocześnie ich reżyserem i scenografem. Już
wtedy w szkole średniej przepowiadano Annie sławę aktorską. W Odrodzonej Polsce
z potrzeby szybkiego usamodzielnienia się stała się nauczycielką. Z wielkim
entuzjazmem wykonywała swój zawód. Kochała dzieci i młodzież, wróciła do
przedstawień, do swoich szkolnych upodobań.
Z aktorstwem nie zerwała kontaktu, grywała w powstających jak grzyby po deszczu,
teatrach amatorskich. Niemal wszechstronnie uzdolniona nauczycielka została
szybko rozpoznana i doceniona. Z pisemek dziecięcych posypały się zamówienia na szkolne
przedstawienia, a teatry amatorskie
również chętnie przyjmowały zdolną aktorkę. Krok po kroku i pracy było coraz
więcej. Współpracuje z "Płomyczkiem" i "Płomykiem" zostaje
zaangażowana do Grodzieńskiego Teatru im. Elizy Orzeszkowej, wychodzi za mąż,
pisze wiersze, przede wszystkim dla dzieci. Rezygnuje z pracy w szkole na rzecz
pracy twórczej i społecznej pacy z młodzieżą. Wojna i wywózka na Sybir z
dwojgiem dzieci to tragedia dla wrażliwej wątłej kobiety, która zdawała sobie
sprawę ze swojej bezsilności i braku szans na przeżycie katorgi. Ostatecznie, dzieci, matczyna miłość i
instynkt samozachowawczy hartowały z
dnia na dzień dzielną kobietę, w codziennej walce z głodem zimnem i fizyczną pracą. Pisarstwo dawało trochę wewnętrznego spokoju,
ukojenia i pozwalało zapomnieć o zmęczeniu głodzie i ustawicznym nękaniem przez
NKWD. Te wiersze, które pisała w chwilach największego załamania i rozterki,
dotyczyły wszystkich współwygnańców, bowiem były w nich smutek, rozpacz, tęsknota za
Ojczyzną Rozchodziły się one po barakach, czytano i przepisywano, pożyczali
jedni drugim, wysyłali rodzinie i znajomym, prosili o więcej. Jednak stało się
to, co było do przewidzenia. Z manifestacją patriotyzmu poetka się nie kryła,
ktoś „życzliwy” doniósł do NKWD. Zaczęły się przesłuchania rewizje w baraku,
aresztowanie, szantaż i najgorsze namawianie do współpracy z władzami
sowieckimi. Pistolet przy skroni, odliczanie do trzech, a strzał nie padał. Każda
odmowa podpisania zgody, to ponowne przesłuchania groźby, rewizje i
aresztowania. Co przeżywały wówczas dzieci, ile wylanych łeż, ile modlitw do
Boga. Matka wycieńczona fizycznie i psychicznie, zdesperowana zgodziła się na
dobrowolną kolejną poniewierkę , czyli wyjazd do
pracy w odległej miejscowości Kazachstanu, do miasta wielu kopalń węgla-
Karagandy. Represje ucichły, ale zaatakowały matkę choroby których organizm już
nie przezwyciężył, a najgroźniejsza, zapalenie płuc. Jednak i w tym wypadku
Opatrzność Boża czuwała nad nami – dziećmi, nie zostaliśmy sierotami. Wkrótce
nastąpiło ocieplenie stosunków z Polską. Zaczęły następować wydarzenia które są
wszystkim znane formowanie Polskiego Wojska,
powstanie Związku Patriotów Polskich, zaczęto mówić o powrocie. Anna
Rudawcowa z dziećmi również znalazła się
na liście Generała Andersa, ale jak to zwykle bywa na nasze miejsce popłynął
ktoś zasobniejszy i sprytniejszy. O niektórych faktach należało tutaj
wspomnieć, lecz w tym wypadku chodziło,
o okoliczności i warunki w jakich
powstawały niektóre utwory.
Nowy duch po wyzdrowieniu wstąpił w poetkę, działaczkę społeczna, pisarkę,
nauczycielkę. Organizacja Polskiej Szkoły dla dzieci wygnańców. Spod pióra Anny
Rudawcowej zaczęły wychodzić wiersze i inscenizacje ze sprytnie ukrytym
patriotyzmem w scenariuszu. Pisze wierszyki do redagowanego w Moskwie przez
Wandę Wasilewska „Płomyczka”, pisemka dla dzieci polskich wygnańców. Uzyskuje
zezwolenie władz Karagandy na
wystawianie polskich przedstawień w tamtejszym Domu Kultury. Powstają obrazki
sceniczne takie jak: „Dama z portretu”, „Gaz 213”, ‘Kapłanka słońca” , „W
królestwie zabawek”, „Bajka” i najpiękniejsza z nich „Królowa Sybiru” W wielu wypadkach sprawy
dotyczące działalności społeczno- kulturalnych
Rudawcowej nie były łatwe, każda inscenizacja i każde wystawiane
przedstawienie musiały posiadać adnotację miejscowych władz (cenzurę). Nie
odżałowaną stratą są utwory skonfiskowane, lub te, które zostały wypożyczone,
lecz nie wróciły do autorki, część uległa zniszczeniu (brak odpowiedniego
papieru, zawilgocenie). Wtedy dla nas Wygnańców najwyższą wartością było
przetrwanie i powrót do Ojczyzny. Liczył
się pełny żołądek i brak groźnej choroby, aby nie zostać tam na zawsze. Myśl o publikacji nikomu nie przyszła do głowy.
Jest nadzieja, że gdy poetka osiągnie odpowiednią
popularność i sławę przynajmniej niektóre z zaginionych utworów wypłyną na
światło dzienne.
W tym miejscu mój apel i prośba do Sybiraków na całym
świecie o informację o posiadanych
rękopisach Anny Rudawcowej (jeśli zachowały się takie).
Np. inscenizacja pt.
„Królowa Sybiru” z której zachowała się jedynie jedna ilustracja